Przejdź do głównej zawartości


Nadmiar filmów - dobrze to czy źle? + dowody




Mam wrażenie, że z każdym rokiem kręci się coraz więcej filmów. W dodatku mamy coraz większy dostęp do kina niezależnego i z krajów tzw. egzotycznych. Przerzucając się z książek na filmy, przez jakiś czas wierzyłem, że nie da się przeczytać wszystkich dobrych książek, ale da się obejrzeć wszystkie dobre filmy. Naiwniak.

Teraz wiem, że liczba filmów wartych obejrzenia jest trudna do ogarnięcia. Nie wszystkie są dobre, ale nawet te powinno się obejrzeć. Większość filmów ma w sobie coś. Wystarczy jedna scena, jakiś dobry dialog, klimat, muzyka czy chociażby sentyment do przeszłości. Dlatego wystawianie jedynek nie będzie łatwą sprawą. Jak widzicie, na blisko 50 tytułów, wyłącznie Nostradamus uzyskał status filmu bezwartościowego. Ok, tylko teraz zadajmy sobie pytanie, czy nie ciekawie byłoby go w związku z tym obejrzeć? Świadomie sprawdzić, czy jest rzeczywiście tak nudny i prostacki?

To powinno prowadzić nas do wniosku, że nie należy robić sobie planów, czy też robić listy kilkuset najmądrzejszych filmów. Poza tym na jakiej podstawie moglibyśmy wyróżnić je jako te najlepsze?

A teraz konkrety. Czy uważacie, że te filmy nie powinny nigdy powstać?

Filmy grozy z najbardziej żenujacymi potworami?

Filmy z najdziwniej przetłumaczonym na polski tytułem?

Z najdziwniejszym imieniem?

Najgorsze filmy o II Wojnie Światowej?

Wszystkie te z przerysowanymi czarnymi charakterami?

Te najbardziej kontrowersyjne?

Najbrutalniejsze?

Te z największymi twardzielami?

A może z najgłupszymi aktorami?

A może po prostu najgłupsze?

Najromantyczniejsze?

Najzabawniejsze?

Z najzabawniejszymi scenami śmierci?


Czy jakakolwiek lista po prostu najlepszych filmów nie wydaje Wam się w związku z tym cholernie uboga?

Komentarze